Karol Nawrocki gościł dziś na antenie Telewizji wPolsce24, gdzie był pytany, jakie trzy najważniejsze rzeczy zdecydowały jego zdaniem o zwycięstwie w wyborach prezydenckich.
- „Bez politycznego poparcia PiS cały ten projekt nie mógł się zrealizować. To jest jednak siła największej partii opozycyjnej, ale w sposób zdecydowany pomogły w tym poparcie Solidarności, wielu komitetów, wielu ludzi dobrej woli. Nie dałoby się wygrać bez tego, co stało się w Polsce na przełomie tych sześciu miesięcy. I tego, że Polacy chcieli, aby prezydent sprawił, że to oni są gospodarzami w swojej ojczyźnie”
- powiedział.
- „Myślę, że pewne kwestie, które zdecydowały o tym zwycięstwie, to to, z czego się śmiano w kampanii wyborczej, a więc przygotowanie fizyczne. Taka gotowość i odporność do tego, żeby przez sześć miesięcy uczestniczyć w ośmiu debatach, w 400 spotkaniach”
- dodał.
Prezydent elekt był też pytany o postawę, jaką zajmie wobec działań rządu Donalda Tuska skierowanych przeciwko opozycji.
- „Smutny jest obraz Polski po tej kampanii wyborczej. (…) To są zgliszcza w wielu instytucjach państwowych wykorzystanych do kampanii wyborczej. Refleksje różnych organizacji o tym, że na te wybory wpływano również także za sprawą kapitału zagranicznego. Myślę o tym, jak Polskę przywrócić do kondycji, w której ludzie ufają instytucjom państwa polskiego i w których nie rządzi ten strach”
- podkreślił.
Wskazał, że prowadzenie sporu politycznego jest konieczne, ale spór ten „musi mieć pewne granice i o to, jako prezydent Polski będę z całą pewnością dbał”.
- „Nie można eliminować z życia publicznego ludzi na podstawie propagandy, kłamstwa, straszenia. To nie jest Polska w jakiej Polacy chcą żyć. My chcemy mieć swoje poglądy, móc je definiować, wyrażać”
- zaznaczył.
Jak natomiast Karol Nawrocki wyobraża sobie współpracę z rządem Donalda Tuska, biorąc pod uwagę sposób, w jaki rząd ten atakował go w czasie kampanii?
- „W sprawach dobrych dla Polaków, w sprawach na które Polacy czekają jestem gotowy do tego, żeby siedzieć przy jednym stole z premierem polskiego rządu wobec którego jestem bardzo krytyczny. Z premierem, który według mojej opinii nie służy dobrze Polsce, ale (…) z całą pewnością są pewne rzeczy na które czekają Polacy i to powinno być wynikiem rozmowy prezydenta i premiera. Nie czuję się szczególnie przez Donalda Tuska dotknięty osobiście, bo myślę o Polsce”
- zapowiedział prezydent elekt.
Jednocześnie zaznaczył, że dał się poznać jako osoba, która „nie boi się Donalda Tuska” i to, że jest gotów rozmawiać, nie oznacza, że pozwoli na ograniczanie swoich kompetencji.
- „Na wszystkie zagrywki będę reagował z godnością prezydenta Polski, ale też z siłą i determinacją”
- zapowiedział.