Z raportu opublikowanego przez resort wynika, że dochody państwa spadły aż o 38 mld zł w porównaniu z tym samym okresem w 2024 roku, przy czym tempo wydatkowania środków (36 proc.) przewyższa tempo realizacji dochodów (35,2 proc.).

Zdaniem Kamila Pastora, ekonomisty PKO BP, obecny poziom deficytu – liczony jako suma z ostatnich 12 miesięcy – sięga już 266 mld zł, co odpowiada 7,1 proc. PKB. To najwyższy wynik od wielu lat. Dla porównania, w latach 2010–2023 deficyt utrzymywał się zazwyczaj na poziomie 1–3 proc. PKB.

Pastor zaznacza również, że dane budżetowe są niepełne: po reformie finansowania samorządów część dochodów została przeniesiona z budżetu centralnego do jednostek samorządu terytorialnego. Rząd centralny spłaca też zobowiązania wcześniej zaciągnięte przez Polski Fundusz Rozwoju i Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 – tylko w 2025 roku będzie to aż 63 mld zł.

Z kolei dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych, mówi o zjawisku „neodługu”. Jak podkreśla, rząd kontynuuje praktyki swoich poprzedników, prowadząc finansowanie poza oficjalnym budżetem – poprzez fundusze Banku Gospodarstwa Krajowego, których zobowiązania nie są wliczane do Państwowego Długu Publicznego.

– Rząd zaplanował, że w tym równoległym budżecie znajdzie się ponad 150 mld zł wydatków. To nie tylko nieprzejrzyste, ale także niebezpieczne – ostrzega Dudek. – Obywatele nie wiedzą, jaki naprawdę jest deficyt. To powinien policzyć rząd, ale tego nie robi – dodaje.

Tym samym rośnie niepokój nie tylko wśród ekonomistów, ale także wśród opinii publicznej, która ma coraz większy problem z oceną faktycznego stanu finansów państwa pod rządami Donalda Tuska.