Kiedyś szedłem z zakupionym chlebem, a jezdnią pędzono polskich oficerów. Dobrze mówię: pędzono. Jak bowiem nazwać, gdy rannego w obie nogi oficera – nogi od kolan do palców nóg miał owinięte brudnymi zakrwawionymi bandażami – tego oficera zawiesili koledzy oficerowie jego ramionami na swoich barkach i pół nieśli, a pół może wlekli, popędzani przez brudnych czerwonoarmiejskich ciubaryków – kolbami. A na chodniku stał tłumek z czerwonymi opaskami, wiwatował na cześć dzielnej Armii Czerwonej pędzącej polskich wrogów ludu pracującego miast i wsi. Tłuszcza wrzeszczała: „Bit’ panow”. Miałem zawsze wrażenie, że gdzieś mignie mi twarz Ojca.

Ale Ojca nie było …

Za to jeden z podtrzymujących rannego w nogi – młody podporucznik zobaczył chleb w moich rękach i wyciągnął wolną rękę, w moim kierunku. Machinalnie podałem mu bochenek, ale ten, nim zdążył zmienić właściciela, został wybity karabinową kolbą w górę i zatoczywszy łuk powoli opadał. Wyciągnęło się z szeregów wiele rąk, ale chleb opadł na but żydowskiego milicjanta w skórzanej kurtce i z czerwoną opaską na rękawie. A potem znów łukiem wyleciał w powietrze, ale trzeci już raz nie pokazał się. Chyba schwytał go, któryś z jeńców.

Boję się przywoływać tamte czasy i obrazy, bo potem w głębokiej nocy przychodzą te obrazy we śnie i budzę się zlany zimnym potem.

Takie to odruchy wywołują powracające nocą obrazy – zmory tamtych dni, zanotowane w pamięci ośmio letniego dziecka. Obrazy strasznych dni, gdy zbrodnicza Armia Czerwona niosła nam głód, rabunek, terror i mord. Zabrakło nam Orłów i Orląt z pod Kaniowa, Lwowa, Westerplatte i Warszawy. Naszła nas dzicz bezbożna, żądna burżujskiej krwi. - Józef Bocheński (rocznik 1930, syn Józefa rocznik 1899)

"Wrogi stosunek części ludności kresowej, zwłaszcza białoruskiej i żydowskiej, wobec państwa polskiego przybierał różne formy, między innymi zbrojnych wystąpień przeciw jednostkom Wojska Polskiego i polskim władzom państwowym. Była to dywersja, która z powodu widocznej inspiracji sowieckich służb specjalnych oraz starannego przygotowania, przypominała działania niemieckiej Piątej Kolumny na zapleczu frontu niemiecko- polskiego. Po 17 września 1939 r. praktycznie we wszystkich powiatach ziem północno- wschodnich II RP (jeśli wcześniej nie wkroczyli tam Niemcy) powstały większe lub mniejsze grupy dywersyjne lub całkiem spore oddziały partyzanckie, które walczyły z oddziałami Wojska Polskiego. Ich celem było wsparcie Armii Czerwonej, posuwającej się w głąb terytorium RP.

Jeszcze przed nadejściem wojsk sowieckich tworzono strukturzy samozwańczej władzy (tzw. komitety rewolucyjne), które przejmowały władzę na danym terenie, powoływały namiastki administracji, uzbrojone bojówki zwane "milicją" czy "grupami samoobrony" lub oddziały partyzanckie do walki z większymi oddziałami WP. Równocześnie likwidowały resztki administracji polskiej, urządzały samosądy na osobach związanych blisko z państwem polskim, zajmowały obiekty o znaczeniu strategicznym itd.
Za: M. Wierzbicki, Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim. Stosunki polsko- żydowskie na ziemiach północno- wschodnich II RP pod okupacją sowiecką 1939- 1941, Warszawa 2007, s. 77-79.

"Profesor Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, wybitny sowietolog Mordechaj Altszuler, uważa, że wszystkie warstwy społeczeństwa żydowskiego na kresach- młodzi i starzy, bogaci i biedni, edukowani i niepiśmienni, religijni i ateiści, syjoniści i bundyści- jesienią 1939 r. otwarcie cieszyli się, gdy ta czy inna miejscowość znalazła się pod okupacją sowiecką, a nie niemiecką. Altshuler (tak w oryginale- Unicorn) powołuje się na własne doświadczenia. Opowiada jak 20 IX cała żydowska społeczność jego rodzinnego miasteczka Skidel [zob. to-Unicorn] (20 km na południowy wschód od Grodna), z miejscowym rabinem na czele, witała Armię Czerwoną jako wyzwolicielkę kwiatami, w bramie triumfalnej. Podobna reakcja lokalnych społeczeństw żydowskich obficie jest prezentowana w książce Lewina (D.Levin, The Lesser of two evils. Eastern European Jewry under Soviet rule 1939-1945, Philadelphia-Ierusalem 1995, s. 31-37-przypis dwudziesty-Unicorn)."

Z zestawienia przygotowanego przez Oddział II Sztabu Naczelnego Wodza:

"Wszystkie niemal relacje są zgodne co do pewnego uprzywilejowania Żydów w stosunku do Polaków i Ukraińców. Zasadniczo Żydzi- za wyjątkiem sfer bogatszych są zwolennikami okupantów sowieckich. Rolę Żydów określa się jako haniebną. Niemal na całym obszarze Żydzi owacyjnie i ostentacyjnie witali wojska sowieckie. Początkowo większość milicjantów i władz miejscowych rekrutowała się z Żydów. Stali się oni podporą w działalności NKWD (donosiciele itp.). Żydzi dali się we znaki Polakom i Ukraińcom do tego stopnia, że wszędzie panuje wielka do nich nienawiść. (...) Trzeba nadmienić jednak, iż zdarzało się sporo wypadków okazania przez Żydów pomocy naszym zbiegom. Należy je jednak raczej zaliczyć do wyjątków."

Za: A. Suchcitz, Żydzi wobec upadku Rzeczypospolitej w relacjach polskich z Kresów Wschodnich 1939- 1941 [w:] Świat niepożegnany. Żydzi na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej w XVIII- XX wieku, red. K. Jasiewicz, Warszawa 2004, s. 259.

O urzędnikach: "miejsca mają jeszcze ci, których nie mogli dotąd zastąpić sowieckimi urzędnikami, których przybywa coraz więcej i najgorszymi elementami żydowskich komunistów."

Ibidem, s. 260.

Entuzjazm: "W Nowogródku młodzież żydowska witała kwiatami; w gminie Szczarskiej witała kwiatami i wywieszono czerwone chorągwie; we wsi Paniemuń, gm. Szczorse, jak również w Burdyjrowszczyźnie, gm. Poczajów- wybudowano bramę wjazdową.

(...)Wkroczenie Armii Czerwonej spotkało się z przyjęciem Żydów i poszczególnych komunistów i przestępców.

(...)W dniu wkraczania wojsk sowieckich do Nowogródka ludność chrześcijańska nie brała żadnego udziału w spotkaniu wkraczających wojsk sowieckich. Natomiast ludność żydowska, szczególnie młodzież miasta ostentacyjnie, z kwiatami, spotkała oddziały zmotoryzowane.

[Kpt. Gołębiowski zauważył] (...)olbrzymią pomoc, jaką bolszewicy mieli wszędzie w bandach dywersyjnych. Miejscowa ludność- biedni Żydzi i chłopi białoruscy uzbrojeni walczyli z wojskiem na każdym kroku." Ibidem, s. 261.

Poniżej charakterystyka mniejszości żydowskiej i zachowania:

"Jedna częśc tego społeczeństwa, najbiedniejsi wyrobnicy, rzemieślnicy przyjęli bolszewików z niekłamanym entuzjazmem. Oni witali. Oni obrzucali kwiatami, wręczali podarunki, stawiali bramy, z ich też grona jest dzisiaj najwięcej "urzędników." Do nich należy zaliczyć niewielki odłam inteligencji i narodowych komunistów z czasów Polski. Ci przylgnęli bez zastrzeżeń do nowego reżimu. Druga grupa- stan średni- zajęła stanowisko wyczekujące, raczej jednak bierne. Trzymali się zasady "zobaczymy w przyszłości"- lepiej się obecnie trzymać w rezerwie i na uboczu. Trzecia grupa wreszcie to "grosiści", możni kupcy, właściciele ziemscy, oni zajęli od razu stanowisko wobec bolszewizmu zdecydowanie wrogie i okazywali i okazują sympatię dla Polski i naprawdę szczerze pragną powrotu Polski.

Wracam jednak do tych pierwszych, najliczniejszych, gdyż stanowią przecież poważny odłam spoleczeństwa żydowskiego. Oni dają się najwięcej we znaki ludności. Z nich są najlepsi informatorzy i konfidenci. Oni są sprawcami licznych aresztowań, rewizji, wyrzucania z domów. Oni roznoszą wszystkie wezwania władz, oni są członkami milicji. Widzimy ich w każdym urzędzie, na każdej placówce. Polaków zwalnia się masowo, ich zaś miejsce zajmują Żydzi z tej grupy, często 14- letnie dziewczęta. Są specjalistkami od dokuczania, prowadzenia rewizji. Gdyby nie oni, bolszewicy byliby bezsilni, nie posiadając informacji o miejscowych stosunkach. Ci naprawdę przylgnęli do bolszewików, bez żadnych zastrzeżeń, tu nie może być dwóch zdań co do ich wartości i stosunku do Państwa Polskiego. Mszczą się z wyrachowaniem i satysfakcją na swoich wczorajszych wrogach tak Polakach, jak i Rusinach."

Ibidem, s. 261- 262.

Ze wspomnień córki osadnika: "Po wkroczeniu Armii Czerwonej wszystkie urzędy w gminie objęli Białorusini, Żydzi i sowieci, a polskich urzędników aresztowali. Komitetczyki nie czując władzy nad sobą rabowali osadników, odbierali im różne rzeczy jak rowery, młockarnie itd. Bardzo często robili u osadników rewizje , po takiej rewizji ginęły różne drogie rzeczy, przeważnie z biżuterii."

Za: J. Stobniak- Smogorzewska, Osadnicy wojskowi a ludność żydowska na Kresach Wschodnich 1920- 1940, op. cit., s. 567.

Aresztowania obywateli polskich w pierwszych tygodniach radzieckiej okupacji, choć liczne, miały jednak charakter indywidualny. Najogólniej można stwierdzić, że objęły rzeczywistych i domniemanych przeciwników systemu komunistycznego. Chodziło przy tym nie tylko o usunięcie znanych osobistości z ważnych stanowisk w polskiej administracji państwowej, samorządowej, w organizacjach politycznych, społecznych i kulturalnych oraz z życia gospodarczego. Oprócz bowiem dążenia do pozbawienia tych lokalnych liderów bezpośredniego wpływu na społeczeństwo, uniemożliwienia im zawiązania akcji niepodległościowej (gen. dyw. Marian Januszajtis), władzom radzieckim zależało także na psychicznym złamaniu obywateli polskich i uczynieniu z nich bezwolnego narzędzia dla swoich poczynań.

Wykazy osób przewidzianych do aresztowania sporządzano, posługując się miejscowymi informatorami (komitety rewolucyjne, zarządy tymczasowe, milicja ludowa, ludzie załatwiający porachunki osobiste) oraz wykorzystując dokumentację przejętą w polskich archiwach, urzędach, instytucjach, przedsiębiorstwach i organizacjach i zdobytą podczas rewizji w mieszkaniach.

(...)
Podczas pierwszej fali aresztowań (wrzesień-październik 1939 r.) najczęściej nie dysponowano żadnymi prawnie uzasadnionymi powodami. Dokonywano ich żywiołowo i czasami przypadkowo — wśród praktycznie wszystkich społecznych oraz narodowych grup ludności. Nowy aparat represji traktował to jako działania prewencyjne, skierowane przeciwko tym, którzy byli aktywnie zainteresowani w utrzymaniu niepodległego bytu państwa polskiego. Jedynym "przestępstwem" obywateli okazywało się to, że ktoś pracował dotychczas w policji, bankowości, w sądownictwie, czy w prokuraturze, był urzędnikiem państwowym lub samorządowym, posłem albo senatorem, posiadał własne przedsiębiorstwo bądź dużą posiadłość ziemską, należał do partii politycznej, organizacji społecznej, był działaczem harcerskim, pracownikiem wojska, dyrektorem, strażnikiem więziennym, kupcem, osadnikiem."

A. Głowacki, Organizacja i funkcjonowanie więziennictwa NKWD na Kresach Wschodnich II Rzeczpospolitej w latach 1939- 1941, [w:] Zbrodnicza ewakuacja więzień i aresztów NKWD na Kresach Wschodnich II Rzeczpospolitej w czerwcu- lipcu 1941, red. A. Skrzypek, Warszawa 1997, s. 18- 21 i 30-33.

Wykorzystane materiały głównie z notek Unicorna

http://www.stankiewicze.com/index.php?kat=25&sub=487

http://blogmedia24.pl/node/23976

http://blogmedia24.pl/node/23135

http://blogmedia24.pl/node/21839

 Za: http://blogmedia24.pl/node/51865