- Stanowisko państwa polskiego zostało wyrażone w uchwale Sejmu i uchwale Rady Ministrów, opublikowanej w Monitorze Polskim. Polska nigdy nie zrzekła się reparacji, nie ma umowy bilateralnej z Niemcami w tej sprawie. A to, co Tusk powiedział, nie ma umocowania prawnego – i moim zdaniem, będzie musiał za to odpowiedzieć przed Trybunałem Stanu. Będę tego dopilnowywał – stwierdził Mularczyk.
Podczas środowego spotkania z nowym kanclerzem Niemiec, obecny premier polskiego rządu Donald Tusk nie tylko nie poruszył tematu reparacji z należytą powagą i siłą, jaką wzniośle epatował w trakcie kampanii wyborczej w 2023 roku, ale jasno zadeklarował: „Nie będziemy prosić”.
To stwierdzenie wywołało burzę komentarzy i oskarżeń o zdradę interesów narodowych. „To nie tylko kapitulacja. To geopolityczne podporządkowanie, za darmo” – ocenił publicysta Samuel Pereira na łamach Tygodnika Solidarność. Zdecydowanie ostrzejszych słów użył Arkadiusz Mularczyk – były wiceszef MSZ, twórca raportu reparacyjnego i obecny europoseł PiS:
„To było geopolityczne podporządkowanie bez walki. Niemcy wygrali za darmo” – powiedział w rozmowie. – „To nie tylko zdrada interesów narodowych, ale też zwykłe oszustwo wyborcze. Tusk mówi dziś Niemcom to, czego oni chcą słyszeć”.
Polityczne gierki i brutalna rzeczywistość
Warto przypomnieć – w 2022 roku zespół pod kierunkiem wiceministra Arkadiusza Mularczyka opublikował raport wykazujący, że straty Polski podczas II wojny światowej, zniszczenia, rabunki i mordy dokonane przez Niemców, opiewają na kwotę ponad 6 bilionów złotych. Wówczas nawet posłowie Platformy Obywatelskiej poparli sejmową uchwałę wzywającą do formalnych roszczeń wobec Berlina. W kampanii wyborczej Tusk i jego środowisko deklarowali, że „tylko oni” – dzięki relacjom z niemiecką elitą – mogą skutecznie doprowadzić do wypłaty należnych Polsce pieniędzy.
Rzeczywistość pokazała jednak, że były to kolejne – co stałych obserwatorów absolutnie nie dziwi – obietnice bez pokrycia. Tusk, stojąc obok Friedricha Merza, nie tylko nie podjął tematu, ale kolejny raz usłużnie potwierdził niemiecką narrację, że kwestia reparacji „jest prawnie zamknięta”. Co więcej, już w marcu 2023 r. Donald Tusk w Bytomiu szydził z pomysłu uzyskania odszkodowań, pytając w sposób ostentacyjny z butą w głosie jednego z uczestników spotkania: „Pan z jakiej paki miałby dostać reparacje?”
Arkadiusz Mularczyk przypomina:
„Stanowisko państwa polskiego zostało wyrażone w uchwale Sejmu i uchwale Rady Ministrów, opublikowanej w Monitorze Polskim. Polska nigdy nie zrzekła się reparacji, nie ma umowy bilateralnej z Niemcami w tej sprawie. A to, co Tusk powiedział, nie ma umocowania prawnego – i moim zdaniem, będzie musiał za to odpowiedzieć przed Trybunałem Stanu”.
Oszustwo wyborcze i konsekwencje dyplomatyczne
To wycofanie się z własnych deklaracji jest nie tylko politycznym zwrotem o 180 stopni, ale też – zdaniem wielu komentatorów – formą oszustwa wobec wyborców. Jak ujawnia Tygodnik Solidarność, Tusk już we wrześniu 2022 r., dzień po głosowaniu nad reparacjami w polskim Sejmie, spotkał się z Olafem Scholzem w Berlinie i zapewnił go, że temat nie zostanie przez niego realnie podjęty.
„Publicznie partia Donalda Tuska głosuje za reparacjami. W kuluarach jej lider uspokaja kanclerza Niemiec, że to tylko gra na potrzeby kampanii” – pisze Pereira.
Kolejnym potwierdzeniem rezygnacji z polityki reparacyjnej była decyzja nowego rządu o rozwiązaniu Instytutu Strat Wojennych – instytucji powołanej w celu dokumentowania strat Polski podczas II wojny światowej i wspierania procesu reparacyjnego.
Niemcy nie muszą już udawać
Jak nie trudno zauważyć, nowe stanowisko Warszawy zostało z zadowoleniem przyjęte w Berlinie. Friedrich Merz podczas wspólnej konferencji z Tuskiem podkreślił, że "czas patrzeć w przyszłość", a sprawy z przeszłości zostały już „uregulowane”. Symboliczny był także brak odniesienia do kwestii zagrabionych przez III Rzeszę dzieł sztuki – wciąż tysiące eksponatów znajdują się w niemieckich muzeach lub prywatnych kolekcjach.
Zarówno eksperci, jak i komentatorzy, zwracają uwagę, że Niemcy nie muszą już dłużej prowadzić dyplomatycznej gry pozorów – mają bowiem obecnie w Warszawie rząd, który bez oporu przyjmuje ich wersję historii i „porządku” prawnego.
Mularczyk komentuje to dobitnie:
„Tusk nie działa jak premier suwerennego państwa, tylko jak polityczny komisarz Berlina. Realizuje interesy Niemiec – niszczy strategiczne inwestycje jak CPK czy energetyka jądrowa, otwiera granice na nielegalną migrację. To polityka podporządkowana Berlinowi”.
Geopolityczna cena uległości
„Premier Polski, mówiąc, że nie będziemy prosić o reparacje, zdejmuje z Niemiec jakąkolwiek odpowiedzialność moralną i polityczną” – zauważa historyk prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski. – „To przykład zupełnie niezrozumiałego altruizmu – jednostronnego i pozbawionego sensu w polityce międzynarodowej”.
Arkadiusz Mularczyk jest przekonany, że sprawa nie została zamknięta:
„Temat nie jest zamknięty. To, że Tusk odłożył go na półkę, nie znaczy, że sprawa przestaje istnieć. Jest poparcie społeczne – według sondaży 60–65% Polaków uważa, że Polska powinna domagać się reparacji. I to są wyborcy nie tylko PiS, ale też PSL czy nawet częściowo Platformy”.
Polityk podkreśla, że temat powróci ze zdwojoną siłą, jeśli Karol Nawrocki zostanie prezydentem:
„Dla Karola Nawrockiego to jeden z kluczowych tematów. Jestem przekonany, że jeśli on zostanie prezydentem, sprawa reparacji wróci z pełną mocą”.
Godność narodowa nie jest na sprzedaż
Podsumowując, Mularczyk zaznacza, że chodzi już nie tylko o konkretne środki finansowe, ale o coś znacznie ważniejszego:
„Nie chodzi już tylko o pieniądze – chodzi o godność. Premier, który mówi, że nie będziemy prosić, odbiera Polsce prawo do sprawiedliwości historycznej. A to sprawa nie tylko polityczna, ale moralna i cywilizacyjna”.