„Nie ma co udawać, że nic się nie stało. Szantaż okazał się skuteczny” – ocenił w mediach społecznościowych wydarzenia z Małopolski, jakie na przestrzeni ostatnich wielu tygodni śledziła niemal cała Polska.

Zdaniem byłego wieloletniego przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PiS – „paroosobowa grupka radnych PiS postanowiła nie stosować się do rekomendacji władz partii (w tym prezesa PiS oraz Komitetu Politycznego) i nie wybrać posła Łukasza Kmitę na marszałka województwa, ale podzielić stanowiska w zarządzie sejmiku między siebie”.

W opinii Ryszarda Terleckiego „jednym z prowodyrów tej operacji” był dotychczasowy marszałek województwa – Witold Kozłowski, który według Terleckiego ma być „powszechnie uważany za szkodnika, ale za to zdolny do każdej intrygi”.

„W różnych konfiguracjach w gronie gotowych do zdrady znaleźli się także jeden z byłych wicemarszałków oraz były wojewoda, odwołany parę lat temu przez premiera Morawieckiego, dziś prezydencki minister. Oczywistym błędem było umieszczenie ich na listach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości. W sejmiku zajęli się załatwianiem sobie stanowisk, za co wszyscy trzej zostali zawieszeni jako członkowie partii” – pisze w social mediach Ryszard Terlecki.

Wicemarszałek Sejmu przyznaje, że „szantaż okazał się skuteczny”, ponieważ „aby nie dopuścić do kolejnych wyborów samorządowych albo co gorsza nie narazić Małopolski na zdobycie władzy przez koalicję PO i PSL, trzeba było ustąpić”.

Terlecki ubolewa również nad faktem, że „w nowym zarządzie dotychczasowy marszałek wytargował dla siebie fotel wicemarszałka”.

„Nie wróży to dobrze funkcjonowaniu sejmiku, a poza tym oszukani zostali ci wyborcy PiS, którzy w kwietniu zagłosowali na rozłamowców. Teraz trzeba ich przekonać, że następnym razem przy układaniu list wyborczych takiego błędu nie będzie” – skonkludował Ryszard Terlecki.