W rozmowie z europosłanką Ewą Zajączkowską-Hernik (Konfederacja) Fabrice Leggeri opowiedział, że jego decyzje jako dyrektora Frontexu były wielokrotnie blokowane przez unijne instytucje i organizacje pozarządowe powiązane z ruchem proimigracyjnym. Jak zaznaczył, początkowo Komisja Europejska deklarowała wsparcie dla działań Frontexu, jednak z biegiem czasu presja ze strony tzw. „aktywistów praw człowieka” doprowadziła do całkowitej zmiany podejścia do ochrony granic.

Zamiast wspierać państwa członkowskie w walce z przemytem ludzi i nielegalną migracją, zaczęto oczekiwać od nas współpracy z organizacjami, które otwarcie dążyły do zniesienia granic – relacjonował Leggeri.

Według byłego szefa Frontexu, aktywiści powiązani z organizacjami finansowanymi przez fundacje George’a Sorosa próbowali wpływać na politykę agencji poprzez „doradztwo” i udział w komisjach konsultacyjnych. Wśród ich postulatów miało się znaleźć nawet przewożenie migrantów z granicy białorusko-litewskiej autobusami w głąb terytoriów Litwy i Polski.

Jak ujawnił Leggeri, kluczową rolę w tej zmianie podejścia odegrała Ylva Johansson, komisarz UE do spraw wewnętrznych z Partii Socjalistycznej Szwecji. To właśnie ona – według jego relacji – dwukrotnie miała mu grozić, że jeśli nie podporządkuje się jej wytycznym, zostanie usunięty ze stanowiska.

Na pierwszym spotkaniu tłumaczyłem, że tworzymy europejską straż graniczną, z mundurami i uzbrojeniem, która ma bronić granic Unii. Johansson przerwała mi i powiedziała, że „straż graniczna nie potrzebuje broni, bo jej zadaniem jest witać migrantów”. A potem dodała: „czy ci się to podoba, czy nie, twoim obowiązkiem jest ich witać” – wspominał Leggeri.

Były szef Frontexu stwierdził też, że od tamtego momentu zaczął doświadczać „politycznej wrogości wobec samej idei zarządzania granicami”.

Leggeri dodał, że po konflikcie z Johansson rozpoczęła się zorganizowana kampania medialna mająca na celu jego zdyskredytowanie. Z jego relacji wynika, że część urzędników Komisji Europejskiej oraz niektóre media współpracujące z lewicowymi organizacjami pozarządowymi oskarżały Frontex o „łamanie praw człowieka” i „pushbacki” migrantów na granicach Grecji, Włoch czy Polski.

Zaczęto przekształcać Frontex w organizację kontrolowaną przez lewicowe NGO-sy. Zatrudniano działaczy, którzy mieli nie wspierać strażników granicznych, ale ich nadzorować i raportować każde działanie jako rzekomo nielegalne – powiedział Leggeri.

Jak dodał, powołano tzw. „oficerów ds. praw podstawowych” – osoby, które miały interweniować wobec strażników granicznych, gdy ci próbowali zatrzymywać nielegalnych migrantów.
Według Leggeriego, działania Komisji Europejskiej doprowadziły do zmiany faktycznej roli Frontexu. Z agencji mającej wspierać państwa członkowskie w ochronie granic zewnętrznych UE, Frontex został przekształcony w instytucję, która – jak twierdzi – „koordynuje napływ migrantów”.

To, co zaczęło się jako projekt bezpieczeństwa, przekształcono w narzędzie ideologiczne. W efekcie dziś Europa jest bardziej narażona na presję migracyjną niż kiedykolwiek wcześniej – ocenił były szef Frontexu.