Założyciel związku, Clint Eastwood, znany ze swojej niezależności i konserwatywnych poglądów, tłumaczy powody powstania grupy:
"Wierzę w tworzenie filmów, które opowiadają prawdę, nawet jeśli jest niewygodna. Kino nie powinno podporządkowywać się najnowszym trendom politycznym, ale skupiać się na opowiadaniu autentycznych historii."

Decyzja Eastwooda odbiła się już szerokim echem, przyciągając uwagę zarówno zwolenników, jak i krytyków tego ruchu. Dołączenie do inicjatywy Elliotta i Russella, dwóch cenionych aktorów o charyzmatycznych osobowościach, znacząco wzmocniło ten ruch. Sam Elliott wyraził swoje wsparcie, zaznaczając:
"Jesteśmy tu, by tworzyć filmy, a nie realizować agendy. Kiedy sztuka staje się narzędziem polityki, traci swoje prawdziwe znaczenie."

Kurt Russell, również znany ze swojego stanowiska wobec współczesnych trendów w branży filmowej, podkreślił konieczność ochrony wolności artystycznej i twórczej.

Ruch przeciwko "woke" podkreśla rosnący podział w Hollywood, gdzie z jednej strony promowana jest większa inkluzywność i odpowiedzialność społeczna, a z drugiej obawy o to, że takie podejście zagraża integralności sztuki.

*******

Ideologia woke jako współczesna religia

Ideologia woke coraz silniej oddziałuje na zachodnie społeczeństwa, przenikając różne sfery życia publicznego. Francuski filozof Jean-François Braunstein w swoim eseju "La Religion Woke" porównuje jej rozwój do protestanckich przebudzeń religijnych z XVIII i XIX wieku. Wokizm, według niego, działa niczym kult, posiadający własne dogmaty, wyznawców i święte teksty, a jego celem jest oczyszczenie społeczeństwa, choć bez miejsca na przebaczenie.

Braunstein dostrzega podobieństwa między woke a herezją gnostycyzmu z II wieku. Podobnie jak w gnostycyzmie, ciało postrzegane jest jako z natury złe, a ideologia dąży do uwolnienia od różnic seksualnych. Współczesne idee wokizmu promują możliwość dowolnej zmiany tożsamości, ale filozof ostrzega, że takie podejście może prowadzić do katastrofalnych skutków społecznych i osobistych.