Mariusz Kamiński, mimo ułaskawienia przez głowę państwa, został w grudniu skazany przez Sąd Okręgowy w Warszawie za działania podejmowane w ramach rozpracowywania tzw. afery gruntowej. W następstwie marszałek Sejmu Szymon Hołownia wydał postanowienie, w którym stwierdził, że w związku ze skazaniem, Kamiński utracił mandat posła. Postanowienie to uchyliła właściwa do rozpoznawania tego typu spraw Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Mimo to rządzący utrzymują, że mandat Kamińskiego wygasł, uniemożliwiając mu jego sprawowanie.

Wczoraj Mariusz Kamiński złożył zeznania przed komisją ds. tzw. afery wizowej. Na początku przedstawił się jako poseł, co „przełknął” przewodniczący komisji Michał Szczerba. Inaczej postanowił zachować się przewodniczący komisji ds. wyborów korespondencyjnych, przed którą dziś stanął Mariusz Kamiński.

- „Mariusz Kamiński, lat 58, poseł na Sejm RP”

- przedstawił się Kamiński.

- „Proszę powtórzyć, bo wydaje mi się, że nie jest pan posłem na Sejm”

- odpowiedział Joński.

- „Myli się pan”

- stwierdził Kamiński.

Wówczas Joński zaprezentował, w jaki sposób on rozumie prawo.

- „Szanowny panie, to posiedzenie mogło się odbyć w zakładzie karnym, kiedy decydowaliśmy o tym, kiedy zostanie pan przesłuchany. Odbywa się tutaj na sali sejmowej tylko dlatego, że pan Andrzej Duda skorzystał z prawa łaski i pana ułaskawił. (…) Pan nie jest posłem, bo został prawomocnie skazany”

- mówił.

Kamiński wyjaśnił przewodniczącemu, że postanowienie marszałka Sejmu zostało uchylone przez Sąd Najwyższy.

- „Proszę pana, pan nie jest posłem, proszę nie mówić, kim chciałby pan być. (…) Chciałbym, by odnotować w protokole, że świadek mówi, że jest posłem, a tym posłem nie jest”

- brnął arogancko Joński.

W reakcji Kamiński poprosił o dołączenie dokumentów Sądu Najwyższego. Wówczas Joński odebrał mu głos.